Sobota, 12 lipca 2008Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 95.10 | km teren: | 35.00 | czas: | 05:26 | km/h: | 17.50 |
W zasadzie, to do Strumienia na obiad. W obie strony południowym brzegiem Jeziora Goczałkowickiego, bo tam lesiście i cieniowato, a tego dziś nie można było przecenić. Upalnie i duszno mimo wiatru. I trochę cudów też było. Na przykład to.
Wiem, że tego nie widać ale pada. I to dość rzęsiście. Znikąd, bo słonko cały czas dawało równo i nie było odpowiedniej chmury. Tak czy siak padało.
Pojechaliśmy na zaporę, przedyskutować to interesujące zjawisko. A tam już było normalnie. Chmura, deszcz i możliwość śledzenia zjawisk atmosferycznych.
Śledzenie było bardzo zajmujące. Do końca, czyli do momentu zaobserwowania szkwału, który niósł nam deszcz. Niczym plon jakiś. Bardzo szybko niósł jebaniec.
Nic to - zwialiśmy mu prawie. Zresztą ciepły był i przyjemny.
Z innej beczki natomiast, to kot. Kotka detalicznie. Z głupoty, czyli z dobrego serca, wzięliśmy takie małe, ciężarne badziewie z podwórka. Jak urodzi, to będziemy kombinować, co dalej. Ale ja nie o tym. Istotne jest to, że ona ma dość specyficzny pomysł na spanie.
I tak o :)
Wiem, że tego nie widać ale pada. I to dość rzęsiście. Znikąd, bo słonko cały czas dawało równo i nie było odpowiedniej chmury. Tak czy siak padało.
Pojechaliśmy na zaporę, przedyskutować to interesujące zjawisko. A tam już było normalnie. Chmura, deszcz i możliwość śledzenia zjawisk atmosferycznych.
Śledzenie było bardzo zajmujące. Do końca, czyli do momentu zaobserwowania szkwału, który niósł nam deszcz. Niczym plon jakiś. Bardzo szybko niósł jebaniec.
Nic to - zwialiśmy mu prawie. Zresztą ciepły był i przyjemny.
Z innej beczki natomiast, to kot. Kotka detalicznie. Z głupoty, czyli z dobrego serca, wzięliśmy takie małe, ciężarne badziewie z podwórka. Jak urodzi, to będziemy kombinować, co dalej. Ale ja nie o tym. Istotne jest to, że ona ma dość specyficzny pomysł na spanie.
I tak o :)