Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2009
Dystans całkowity: | 326.60 km (w terenie 71.00 km; 21.74%) |
Czas w ruchu: | 22:11 |
Średnia prędkość: | 14.72 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.20 km/h |
Suma podjazdów: | 39642 m |
Suma kalorii: | 5004 kcal |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 32.66 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 30 kwietnia 2009Kategoria Babcia, rodzice
km: | 30.20 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:52 | km/h: | 16.18 |
W zasadzie, to mieliśmy wyruszyć jutro na całodzienną wycieczkę itd. Pomyśleliśmy jednak, że jutro w zasadzie nie jest w niczym lepsze niż dziś, oraz posiadamy niezły zestaw rodziców i dziadków w miłej okolicy, no i posiadamy też u nich stosowne lokum, w którym możemy miło, ciepło i bezpiecznie spędzić noc.
No to pojechaliśmy i tyle.
Czyli: dom - Wapienica - Jaworze Średnie - Jaworze Nałęże - Górki Wielkie - Czarny Las - Nierodzim - Kisielów.
Jutro ruszamy dalej.
No to pojechaliśmy i tyle.
Czyli: dom - Wapienica - Jaworze Średnie - Jaworze Nałęże - Górki Wielkie - Czarny Las - Nierodzim - Kisielów.
Jutro ruszamy dalej.
Środa, 29 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 13.20 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:59 | km/h: | 13.42 |
Po Bajkę do pracy.
Poniedziałek, 27 kwietnia 2009Kategoria Questy
km: | 84.60 | km teren: | 30.00 | czas: | 05:36 | km/h: | 15.11 |
Zazwyczaj odłączam się od pracy o 16 więc o 16.10 byliśmy już na rowerach.
A, że do Pszczyny sobie pojedziemy - mówiliśmy - może ciut dalej.
Po pierwsze wiało a po drugie telepało. Nie z zimna. Z tego.
Ale tylko czasami, więc bez narzekania. Przynajmniej narazie.
Ładnie tam. I gdyby aparat był... no, gdybyśmy mieli aparat, to na tym zdjęciu byłoby być może widać nasz dom.
Dotarliśmy do Pszczyny. Tam też ładnie.
Powyższy żubr natchnął nas poetycko. Uwaga erotyk.
Zróbże żubrze
dobrze kobrze.
Nie proponuję przeżywać naszej poezji zbyt intensywnie, bo może się dziwnie zwizualizować.
Jak Pszczyna, to lody na rynku. No się bez tego nie da. Bajka uchwycona w momencie oczekiwania na rzeczone.
Był też beszczelny wiewiór, który nie znał lęku. Nie chciał bydlak uciekać za bardzo.
I po tych lodach i wiewiórach zrobiła nam się 19.00. Nie byliśmy pewni, czy to dobry pomysł jechać dalej. Skoro nie byliśmy pewni, to pojechaliśmy. Żeby się upewnić, tak?
Droga, którą wiedzie trasa rowerowa na Kobiór robi wrażenie swoją prostotą i oszczędną formą. Co oni z tymi płytami, to nie wiem, ale da się jechać środkiem i jest ok.
Większe wrażenie niż droga na Kobiór robi węzeł tras rowerowych w Kobiórze.
Ale to skonsumujemy nieco później :)
Wróciliśmy oczywiście nocą przy temperaturze 10 st. C. Ale zadowoleni.
(czas brutto - 7 h)
A, że do Pszczyny sobie pojedziemy - mówiliśmy - może ciut dalej.
Po pierwsze wiało a po drugie telepało. Nie z zimna. Z tego.
Wiślana trasa rowerowa© bezo
Ale tylko czasami, więc bez narzekania. Przynajmniej narazie.
Ładnie tam. I gdyby aparat był... no, gdybyśmy mieli aparat, to na tym zdjęciu byłoby być może widać nasz dom.
Goczałkowice© bezo
Dotarliśmy do Pszczyny. Tam też ładnie.
Żubr i łoś© bezo
Powyższy żubr natchnął nas poetycko. Uwaga erotyk.
Zróbże żubrze
dobrze kobrze.
Nie proponuję przeżywać naszej poezji zbyt intensywnie, bo może się dziwnie zwizualizować.
Jak Pszczyna, to lody na rynku. No się bez tego nie da. Bajka uchwycona w momencie oczekiwania na rzeczone.
Bajka w Pszczynie© bezo
Był też beszczelny wiewiór, który nie znał lęku. Nie chciał bydlak uciekać za bardzo.
Wiewiór© bezo
I po tych lodach i wiewiórach zrobiła nam się 19.00. Nie byliśmy pewni, czy to dobry pomysł jechać dalej. Skoro nie byliśmy pewni, to pojechaliśmy. Żeby się upewnić, tak?
Doga na Kobiór© bezo
Droga, którą wiedzie trasa rowerowa na Kobiór robi wrażenie swoją prostotą i oszczędną formą. Co oni z tymi płytami, to nie wiem, ale da się jechać środkiem i jest ok.
Większe wrażenie niż droga na Kobiór robi węzeł tras rowerowych w Kobiórze.
Węzeł drogowy Kobiór© bezo
Ale to skonsumujemy nieco później :)
Wróciliśmy oczywiście nocą przy temperaturze 10 st. C. Ale zadowoleni.
(czas brutto - 7 h)
Niedziela, 26 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 55.70 | km teren: | 15.00 | czas: | 03:48 | km/h: | 14.66 |
26. Rodzinny Rajd Rowerowy© bezo
So... z tym rajdem, to jest tak, że on i owszem był, ale nas na nim nie było. W zasadzie. Bo co i rusz mijaliśmy kogoś, grupy całe ludzi w żółtych koszulkach, więc jakby trochę jednak uczestniczyliśmy.
A tak zasadniczo, to pojechaliśmy na obiad do Brennej. Bardzo sympatyczna trasa choć w niedzielę robi się miejscami tłoczna.
Bajka zuch, bo po 16-godzinnej pracy polegającej na ratowaniu świata i zaledwie 3 czy 4 godzinach snu dała radę.
(czas wycieczki brutto ok. 4,5 h).
Sobota, 25 kwietnia 2009
km: | 34.70 | km teren: | 6.00 | czas: | 02:17 | km/h: | 15.20 |
Jako, że Bajka dziś obstawia drugą zmianę, zrobiliśmy wycieczkę przedpracową. Co ma być jej krzywda, tak?
Jakoś tak pokrążyliśmy po okolicy aż wylądowaliśmy koło leśniczówki w Bystrej. Do bajkowej pracy zajechaliśmy "za pięć" więc idealnie.
Z ciekawostek bielskich mamy to:
A czemu by nie? Istotną różnicą między jeźdźcami końskimi a rowerowymi jest to, że rower nie wyłajnia się na środku drogi. Poza tym spoko.
Jakoś tak pokrążyliśmy po okolicy aż wylądowaliśmy koło leśniczówki w Bystrej. Do bajkowej pracy zajechaliśmy "za pięć" więc idealnie.
Z ciekawostek bielskich mamy to:
Końska dawka roweru© bezo
A czemu by nie? Istotną różnicą między jeźdźcami końskimi a rowerowymi jest to, że rower nie wyłajnia się na środku drogi. Poza tym spoko.
Czwartek, 23 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 13.60 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:00 | km/h: | 13.60 |
Śmy pojechali na popas w okolice zapory w Wapienicy. Miała być wątróbka a był halibut. Też dobrze.
Bajka skradała się trochę, żeby dzisiejszej chłodnej wiosny nie przepłoszyć.
Ja się nie skradałem tylko łapałem równowagę (równowagę świata oczywiście).
Bajka skradała się trochę, żeby dzisiejszej chłodnej wiosny nie przepłoszyć.
Bajka wapienicka© bezo
Ja się nie skradałem tylko łapałem równowagę (równowagę świata oczywiście).
bezo wapienicki© bezo
Środa, 22 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 24.60 | km teren: | 0.00 | czas: | 01:45 | km/h: | 14.06 |
Po Bajkę zupełnie naokoło.
Wtorek, 21 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 22.50 | km teren: | 0.00 | czas: | 01:39 | km/h: | 13.64 |
A pojechałem po Bajkę do pracy, nadrabiając trochę drogi, bo czemu by nie.
Zdjęcie ma na celu li tylko i wyłącznie zainteresowanie obywateli rzucających leniwe spojrzenia na wycieczki na głównej.
Autoportret ze znakiem© bezo
Zdjęcie ma na celu li tylko i wyłącznie zainteresowanie obywateli rzucających leniwe spojrzenia na wycieczki na głównej.
Sobota, 18 kwietnia 2009Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 30.00 | km teren: | 5.00 | czas: | 02:00 | km/h: | 15.00 |
Po pierwsze - SZFAK!!! Przed sekundem coś się stentegowało i licznik padł. Może to i dlatego, że nie wymieniłem mu bateri, którą kupiłem przezornie. Ale wg. mnie, to z powodu skurwysyństwa i tyle. Dane wycieczki zatem są w stylu "na oko".
Tak czy siak się bujałem obserwując z radością oznaki wiosny i kontemplując rozbuchaną wegetację roślinną i szybowcową.
Pierwszy dostrzeżony przeze mnie hol tego roku. Wytrzepało zapewne adepta, bo termika na wiosnę ostra bywa. Ech...
Zaniosło mnie do Bystrej, bo czemu by nie. Rzut oka na Skrzyczne potwierdza, że moc zimy jeszcze mocna w nim jest.
I ten... od tych wiosen, szybowców i śniegów trochę mnie poniosło i zrobiłem autoportret, z wykorzystaniem najlepszych wzorców oraz surowych norm obowiązujących na naszej-klasie. I kurde mam wrażenie, że trafiłem w sedno.
Tak czy siak się bujałem obserwując z radością oznaki wiosny i kontemplując rozbuchaną wegetację roślinną i szybowcową.
holowanko© bezo
Pierwszy dostrzeżony przeze mnie hol tego roku. Wytrzepało zapewne adepta, bo termika na wiosnę ostra bywa. Ech...
Zaniosło mnie do Bystrej, bo czemu by nie. Rzut oka na Skrzyczne potwierdza, że moc zimy jeszcze mocna w nim jest.
Skrzyczne widziane z Bystrej Śląskiej© bezo
I ten... od tych wiosen, szybowców i śniegów trochę mnie poniosło i zrobiłem autoportret, z wykorzystaniem najlepszych wzorców oraz surowych norm obowiązujących na naszej-klasie. I kurde mam wrażenie, że trafiłem w sedno.
bezo z naszej klasy© bezo
Niedziela, 5 kwietnia 2009Kategoria Sam, Spacerniak
km: | 17.50 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:15 | km/h: | 14.00 |
No tak. Jak wreszcie udało mi się ruszyć tyłek i uwiarygodnić to dokumentacją fotograficzną, to photo.bikestats.eu technicznie się przerwał. Nonic.
W każdym razie bądź bynajmniej pokasłując cichutko wybrałem się na test drive wiosny oraz SLX'ów. Nie będę ich jeszcze chwalił, bo nie mam jeszcze pewności, czy udało mi się je odpowiednio wyregulować, ale było sporo momentów, w których mnie cieszyły mocno. Po latach chrobotów i breku zdecydowania przerzutek, teraz coraz częściej słychać miły klik przeładowywanych biegów.
Tylko takie jedno "ale". Lewą ręką wbijam przednie kciukiem a zrzucam wskazującym. I to jest jakby oki. Czego zatem prawa ręka zmuszona jest działać odwrotnie? Wbijanie wskazującym a zrzucanie kciukiem? Trochę mnie to skołowało i straciłem pewność, czy tak ma być, czy serwismeni coś pokombinowali? Wolałbym wiedzieć zanim polecę z reklamacją i się skompromituję :)
PS. Może jak Rachwalland zacznie działać, to okraszę zdjęciem abo i dwoma.
***
Zadziałało - zdjęcioza zatem.
Późny wylot na rower tej wiosny, poniekąd związany jest z tym, że remont. No jest. Jakoś tak nieetycznie ubierać się w śmieszne ciuszki i śmigać, zostawiwszy w domu majstra-szwagra, który pławi się w pyle.
Podobnie jak szwagier w pyle pławią się książki i w ogóle wszystko. Książki trochę ubraliśmy. Ciekawe, czy to coś da.
Tak czy siak niedziela, szwagier nie pyli, Bajka się kształci w Krakowie, więc śmigłem w Wapienicę z przyrodą się zbratać.
Przyroda jeszcze surowa, bo w górach leży całkiem sporo śniegu, który właśnie taką wzburzoną rzeczką spływa w doliny.
Jest w tej rzeczce takie miejsce, które zazwyczaj szpanersko pokonuję jadąc dzielnie. Miejsce wciąż to samo, ale czas jeszcze nie ten. Rzeczka ma tam jeszcze ponad pół metra głębokości i nurt jakiś taki nerwowo żwawy. Jak nie przymierzając żbik. Lub łoś dajmy na to.
Dlatego jak ten łoś objechałem rzeczkę mostkiem i strzeliłem zdjęcie bajkowi w nowych szatach.
PS.2.
HA! Już wiem, co z tymi manetkami, kciukami itd. ODWROTNA SPRĘŻYNA kurde :)
W każdym razie bądź bynajmniej pokasłując cichutko wybrałem się na test drive wiosny oraz SLX'ów. Nie będę ich jeszcze chwalił, bo nie mam jeszcze pewności, czy udało mi się je odpowiednio wyregulować, ale było sporo momentów, w których mnie cieszyły mocno. Po latach chrobotów i breku zdecydowania przerzutek, teraz coraz częściej słychać miły klik przeładowywanych biegów.
Tylko takie jedno "ale". Lewą ręką wbijam przednie kciukiem a zrzucam wskazującym. I to jest jakby oki. Czego zatem prawa ręka zmuszona jest działać odwrotnie? Wbijanie wskazującym a zrzucanie kciukiem? Trochę mnie to skołowało i straciłem pewność, czy tak ma być, czy serwismeni coś pokombinowali? Wolałbym wiedzieć zanim polecę z reklamacją i się skompromituję :)
PS. Może jak Rachwalland zacznie działać, to okraszę zdjęciem abo i dwoma.
***
Zadziałało - zdjęcioza zatem.
Późny wylot na rower tej wiosny, poniekąd związany jest z tym, że remont. No jest. Jakoś tak nieetycznie ubierać się w śmieszne ciuszki i śmigać, zostawiwszy w domu majstra-szwagra, który pławi się w pyle.
remont© bezo
Podobnie jak szwagier w pyle pławią się książki i w ogóle wszystko. Książki trochę ubraliśmy. Ciekawe, czy to coś da.
książki© bezo
Tak czy siak niedziela, szwagier nie pyli, Bajka się kształci w Krakowie, więc śmigłem w Wapienicę z przyrodą się zbratać.
Wapienica© bezo
Przyroda jeszcze surowa, bo w górach leży całkiem sporo śniegu, który właśnie taką wzburzoną rzeczką spływa w doliny.
Jest w tej rzeczce takie miejsce, które zazwyczaj szpanersko pokonuję jadąc dzielnie. Miejsce wciąż to samo, ale czas jeszcze nie ten. Rzeczka ma tam jeszcze ponad pół metra głębokości i nurt jakiś taki nerwowo żwawy. Jak nie przymierzając żbik. Lub łoś dajmy na to.
Dlatego jak ten łoś objechałem rzeczkę mostkiem i strzeliłem zdjęcie bajkowi w nowych szatach.
Rower© bezo
PS.2.
HA! Już wiem, co z tymi manetkami, kciukami itd. ODWROTNA SPRĘŻYNA kurde :)