Wtorek, 19 sierpnia 2008Kategoria Questy, Z dzieckami
km: | 35.00 | km teren: | 20.00 | czas: | 03:03 | km/h: | 11.48 |
Dom - Szyndzielnia (1026) - Klimczok (1117) - Błatnia (917) - Czupel (746) - Jaworze Nałęże - Wapienica - Lotnisko - Dom.
Z powodu "zbyt późna pora" a szczególnie "lenistwo", na Szyndzielnię udaliśmy się koleją. Linową detalicznie. Szybka, wygodna, niezbyt tania, nowoczesna oraz z upaćkanymi szybami.
Rowery pojechały za nami na takiej niewzbudzającej zaufania platformie. Ale dojechały więc spogz.
Dalej też spogz - trasa wycieczkowa, z paroma miejscami do prowadzenia, bo stromo ciut lub kamole. Taka trasa, co da radochę a nie sponiewiera.
Po drodze podziwiano widoki, bo widoczność tylko nieznacznie utrudniała barwna warstwa smogu.
Prócz warstwy smogu były też interesujące chmurki. Takie trochę zakręcone.
Im bliżej zachodu tym bardziej je kręciło. Bardzo korzystne estetycznie chmurki.
Poza tym daje się we znaki tegoroczne niedojeżdżenie.
Acha! I ten. I na skutek usyfienia (prawdopodobnie), jak chciałem sobie lajcikowy bieg wrzucić z tyłu, to przerzutka trochę przesadziła i zrzuciła łańcuch za zębatkę. Dość niefartownie, bo ujebując szprychę, ujebało przy okazji oczko w piaście, w którym ta szprycha zamieszkiwała. Piasta do wymiany. Ech... Nie, no się naprawi, się wymieni ale się zastanowi po raz kolejny, czy naprawdę warto ładować wciąż kasę w ten rower. Pochłonął w tym roku już trochę i (jak widać) wciąż mu mało. Tak więc ech.
Z powodu "zbyt późna pora" a szczególnie "lenistwo", na Szyndzielnię udaliśmy się koleją. Linową detalicznie. Szybka, wygodna, niezbyt tania, nowoczesna oraz z upaćkanymi szybami.
Rowery pojechały za nami na takiej niewzbudzającej zaufania platformie. Ale dojechały więc spogz.
Dalej też spogz - trasa wycieczkowa, z paroma miejscami do prowadzenia, bo stromo ciut lub kamole. Taka trasa, co da radochę a nie sponiewiera.
Po drodze podziwiano widoki, bo widoczność tylko nieznacznie utrudniała barwna warstwa smogu.
Prócz warstwy smogu były też interesujące chmurki. Takie trochę zakręcone.
Im bliżej zachodu tym bardziej je kręciło. Bardzo korzystne estetycznie chmurki.
Poza tym daje się we znaki tegoroczne niedojeżdżenie.
Acha! I ten. I na skutek usyfienia (prawdopodobnie), jak chciałem sobie lajcikowy bieg wrzucić z tyłu, to przerzutka trochę przesadziła i zrzuciła łańcuch za zębatkę. Dość niefartownie, bo ujebując szprychę, ujebało przy okazji oczko w piaście, w którym ta szprycha zamieszkiwała. Piasta do wymiany. Ech... Nie, no się naprawi, się wymieni ale się zastanowi po raz kolejny, czy naprawdę warto ładować wciąż kasę w ten rower. Pochłonął w tym roku już trochę i (jak widać) wciąż mu mało. Tak więc ech.