Wtorek, 25 lipca 2006
km: | 0.00 | km teren: | 0.00 | czas: | km/h: |
Na ulicach od zawsze w zasadzie trwa wojna. Taka partyzancka bardziej. Nie wiem jakie jeszcze strony procz kierowcow, rowerzystow i pieszych biora w niej udzial, ale te trzy armie sa skonstansowane na frontach. W zaleznosci od typu nawierzchni, warunkow pogodowych, poziomu roznych substancji w organizmie itd., armie te tworza rozmaite koalicje badz walcza w wojnie totalnej, obliczonej na zniszczenie przeciwnika i zostawienie za soba spalonej ziemi. Zolnierze kazdej z armii, to fachowcy. W wiekszosci zawodowe psy wojny, ktore zmieniaja barwy w sposob dowolny, zalezny od potrzeb i okolicznosci. Jako, ze obecnie jestem zdecydowanym roweziarzem, nie mam zamiaru patrzec ze zrozumieniem na kierowcow i piechurow, bo IMHO punkt widzenia wroga jest z zalozenia mylny, zly i beznadziejnie glupi.
Jestem rowerzysta. Jestem z Krakowa. Mam (miec) 24 przelozenia i nie waham sie (znaczy nie bede sie wahal) ich uzywac.
Jestem rowerzysta. Jestem z Krakowa. Mam (miec) 24 przelozenia i nie waham sie (znaczy nie bede sie wahal) ich uzywac.