Niedziela, 23 września 2007Kategoria Spacerniak, Kręcenie się
km: | 27.50 | km teren: | 0.00 | czas: | 01:48 | km/h: | 15.28 |
Bielsko tu i tam.
Pomiędzy Tu a Tam wkręciła nas masssa rowerzystów w żółtych koszulkach, która okazała się XXIII Rodzinnym Rajdem Rowerowym. Trza przyznać, że mówiąc massa mam na myśli rzeczywiście masę, bo było luda dużo. 2-3 tysiące? Nie wiem. Jutro się sprawdzi. W asyście policjantów i innych służb Rajd dość skutecznie blokował miasto :).
Sympatycznie ale nie do końca. Po jakichś 2 kilometrach jazdy w tym peletonie, uciekliśmy z bajką z niego w uliczkę jednokierunkową pod prąd, potem czymś z zakazem wjazdu, a potem w dal, wyprzedzając radiowóz pilotujący rajdowców. W tym się nie dało jechać. To, że tłum dziki, to spoko ale w tym tłumie nie panowały żadne zasady. Peleton jedzie ławą zajmując całą szerokość jezdni i nierzadko chodniki, Ludzie jadą z różnymi prędkościami wyprzedzając się z dowolnych stron i równie dowolnie zmieniając kierunki ruchu. Normalnie jak piesi na krakowskich Plantach.
Reasumując - idea Rajdu fajna, koszulki twarzowe (hehe) ale potworny burdel. Chyba z własnej i nieprzymuszonej woli nie chciałbym być uczestnikiem czegoś takiego. Nie w tej formie. No chyba, że jednym z celów takiej imprezy jest podniesienie poziomu nienawiści do rowerzystów w społeczeństwie oraz eliminacja słabszych rowerowo jednostek, poprzez rozjechanie ich w masie i roztarcie ich na asfalcie. Jeśli tak, to przepraszam.
Trzeba jednak podkreślić to, że Bielszczanie bardzo pokojowo odbierali tę blokadę, wylegając tłumnie na trasę przejazdu, machając kończynami oraz nie bluzgając. A to ci.
Pomiędzy Tu a Tam wkręciła nas masssa rowerzystów w żółtych koszulkach, która okazała się XXIII Rodzinnym Rajdem Rowerowym. Trza przyznać, że mówiąc massa mam na myśli rzeczywiście masę, bo było luda dużo. 2-3 tysiące? Nie wiem. Jutro się sprawdzi. W asyście policjantów i innych służb Rajd dość skutecznie blokował miasto :).
Sympatycznie ale nie do końca. Po jakichś 2 kilometrach jazdy w tym peletonie, uciekliśmy z bajką z niego w uliczkę jednokierunkową pod prąd, potem czymś z zakazem wjazdu, a potem w dal, wyprzedzając radiowóz pilotujący rajdowców. W tym się nie dało jechać. To, że tłum dziki, to spoko ale w tym tłumie nie panowały żadne zasady. Peleton jedzie ławą zajmując całą szerokość jezdni i nierzadko chodniki, Ludzie jadą z różnymi prędkościami wyprzedzając się z dowolnych stron i równie dowolnie zmieniając kierunki ruchu. Normalnie jak piesi na krakowskich Plantach.
Reasumując - idea Rajdu fajna, koszulki twarzowe (hehe) ale potworny burdel. Chyba z własnej i nieprzymuszonej woli nie chciałbym być uczestnikiem czegoś takiego. Nie w tej formie. No chyba, że jednym z celów takiej imprezy jest podniesienie poziomu nienawiści do rowerzystów w społeczeństwie oraz eliminacja słabszych rowerowo jednostek, poprzez rozjechanie ich w masie i roztarcie ich na asfalcie. Jeśli tak, to przepraszam.
Trzeba jednak podkreślić to, że Bielszczanie bardzo pokojowo odbierali tę blokadę, wylegając tłumnie na trasę przejazdu, machając kończynami oraz nie bluzgając. A to ci.