Niedziela, 15 czerwca 2008Kategoria Szczytowanie, Spacerniak, Sam
km: | 55.70 | km teren: | 0.00 | czas: | 03:54 | km/h: | 14.28 |
Dom-Straconka-Przegibek(663)-Międzybrodzie Bialskie-Żywieckie-Tresna-Bierna-Łodygowice-Wilkowice-Bystra-Dom.
I zahaczyłem jeszcze o Górską Szkołę Szybowcową "Żar".
Najpierw z wysiłkiem wturlałem się na Przegibek. Tzn. nie żeby jakoś strasznie ale ostatni raz byłem tam prawie rok temu.
Zadowolony jestem z powodu: brak tłoku. Wstałem o świcie i na Przegibku byłem ok. 8.00, czyli zanim kierowcy się obudzą.
Potem pojechałem sobie pod internat GSS "Żar", popatrzeć czy glajciarze wciąż w taki sam sposób jak kiedyś czekają na warun. Otóż czekają.
Jestem incognito, żeby ta banda za mną nie zauważyła, że ich fotografuję.
Dla niepoznaki zrobiłem jeszcze zdjęcie Punktu A, czyli zapory w Tresnej, oraz pierwszego dziś porannego szybowca, który sposobił się do lotu.
Dla zmyłki będąc na zaporze, zrobiłem też zdjęcie Punktu B, czyli rzeczonego internatu.
Potem wróciłem umęczony do domu.
A w ogóle, to zbierając się rano, myślałem, że wezmę do plecaczka tylko bluzę z długim rękawem, bo przecież spoko. Coś mnie tknęło i zapakowałem też kurtkę.
Oj mądry ja.
Na zjeździe z Przegibka tak mnie wypiździło, że aż przykro. Kurtka uratowała mi życie z jeszcze innego powodu. Otóż nabyty ostatnio plecak wyposażony w produkt camelbakpodobny, okazał się bardzo fajny. Plecak w sensie. Bukłak dla odmiany jest porażką. Cieknie. Tzn. cieknie, jeśli jest zatankowany do pełna. Przez zamknięcie cieknie wprost na moje plecy w części nerkowej. Przy takiej pogodzie jak dziś, i przy tych zimnych zjazdach, można sobie całkiem ładnie przeziębić człowieka.
Bad, bad bukłak.
I zahaczyłem jeszcze o Górską Szkołę Szybowcową "Żar".
Najpierw z wysiłkiem wturlałem się na Przegibek. Tzn. nie żeby jakoś strasznie ale ostatni raz byłem tam prawie rok temu.
Zadowolony jestem z powodu: brak tłoku. Wstałem o świcie i na Przegibku byłem ok. 8.00, czyli zanim kierowcy się obudzą.
Potem pojechałem sobie pod internat GSS "Żar", popatrzeć czy glajciarze wciąż w taki sam sposób jak kiedyś czekają na warun. Otóż czekają.
Jestem incognito, żeby ta banda za mną nie zauważyła, że ich fotografuję.
Dla niepoznaki zrobiłem jeszcze zdjęcie Punktu A, czyli zapory w Tresnej, oraz pierwszego dziś porannego szybowca, który sposobił się do lotu.
Dla zmyłki będąc na zaporze, zrobiłem też zdjęcie Punktu B, czyli rzeczonego internatu.
Potem wróciłem umęczony do domu.
A w ogóle, to zbierając się rano, myślałem, że wezmę do plecaczka tylko bluzę z długim rękawem, bo przecież spoko. Coś mnie tknęło i zapakowałem też kurtkę.
Oj mądry ja.
Na zjeździe z Przegibka tak mnie wypiździło, że aż przykro. Kurtka uratowała mi życie z jeszcze innego powodu. Otóż nabyty ostatnio plecak wyposażony w produkt camelbakpodobny, okazał się bardzo fajny. Plecak w sensie. Bukłak dla odmiany jest porażką. Cieknie. Tzn. cieknie, jeśli jest zatankowany do pełna. Przez zamknięcie cieknie wprost na moje plecy w części nerkowej. Przy takiej pogodzie jak dziś, i przy tych zimnych zjazdach, można sobie całkiem ładnie przeziębić człowieka.
Bad, bad bukłak.
k o m e n t a r z e
na chętnie bym się gibnął na Przegibek... szkoda że mam tak daleko, jestem kolejnym bikerem, który ci zazdrości gór bliskości :) A co to za banda ta za Tobą?
tomalos - 20:51 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj
Tereny do jazdy świetne, pozazdrościć tylko, że mieszkasz tak blisko gór ;)
vanhelsing - 14:25 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj
Komentuj