Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2007
Dystans całkowity: | 586.86 km (w terenie 80.00 km; 13.63%) |
Czas w ruchu: | 36:25 |
Średnia prędkość: | 16.12 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 45.14 km i 2h 48m |
Więcej statystyk |
Sobota, 4 sierpnia 2007Kategoria Z dzieckami, Questy
km: | 110.00 | km teren: | 30.00 | czas: | 06:40 | km/h: | 16.50 |
Dom - Mazańcowice - Międzyrzecze (Dolne lub Górne - nie wiadomo) - Rudzica - Iłownica - Zaborze - Mnich - Chybie - Zabłocie - Strumień - jakieś bagno - Pszczyna - Goczałkowice Zdrój (PKP) - zapora - Zabrzeg - Czechowice-Dziedzice - dom.
Z mniejszą, bo młodszą częścią dzieci, bo Misiek miał dziś zły dzień. I z bajką oczywiście. Założenie było, że trza dziś machnąć stówę.
Ruszyliśmy zatem, mając góry po lewo...
a Pola Rohanu po prawo.
Mieliśmy się zasadniczo trzymać Wiślanej Trasy Rowerowej, która momentami prezentuje sobą dość niski poziom.
A czasami niski poziom prezentują jakieś chujki, które robią tak:
Czasami jedzie się piękną lasostradą.
A czasami...
Takie zagubienie pośród traw i mokradeł, to efekt dość marnego oznakowania czasy (momentami) oraz działalności społeczeństwa, które lubi dla jaj zrywać tabliczki. Późniejsze ustalanie jedynej właściwej drogi nie odbywało się jakoś dramatycznie jednomyślnie.
Jestem większy, więc wiadomo, że mam rację. Tym razem racja wyglądała jakoś tak.
W nagrodę nieco później racja wyglądała już tak.
Poza tym, gdybym nie miał racji, to jakim cudem jedlibyśmy później lody w Pszczynie, he?
Potem jazda na orientację do Goczałkowic i na zaporę ale zaczęło trochę zmierzchać...
... więc zakończyliśmy questa i wróciliśmy do dom.
Jeśli jutro pogoda dopisze, to... to do jutra :)
Z mniejszą, bo młodszą częścią dzieci, bo Misiek miał dziś zły dzień. I z bajką oczywiście. Założenie było, że trza dziś machnąć stówę.
Ruszyliśmy zatem, mając góry po lewo...
a Pola Rohanu po prawo.
Mieliśmy się zasadniczo trzymać Wiślanej Trasy Rowerowej, która momentami prezentuje sobą dość niski poziom.
A czasami niski poziom prezentują jakieś chujki, które robią tak:
Czasami jedzie się piękną lasostradą.
A czasami...
Takie zagubienie pośród traw i mokradeł, to efekt dość marnego oznakowania czasy (momentami) oraz działalności społeczeństwa, które lubi dla jaj zrywać tabliczki. Późniejsze ustalanie jedynej właściwej drogi nie odbywało się jakoś dramatycznie jednomyślnie.
Jestem większy, więc wiadomo, że mam rację. Tym razem racja wyglądała jakoś tak.
W nagrodę nieco później racja wyglądała już tak.
Poza tym, gdybym nie miał racji, to jakim cudem jedlibyśmy później lody w Pszczynie, he?
Potem jazda na orientację do Goczałkowic i na zaporę ale zaczęło trochę zmierzchać...
... więc zakończyliśmy questa i wróciliśmy do dom.
Jeśli jutro pogoda dopisze, to... to do jutra :)
Czwartek, 2 sierpnia 2007Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 50.30 | km teren: | 0.00 | czas: | 03:13 | km/h: | 15.64 |
Dom - Czechowice-Dziedzice - zapora w Goczałkowicach i z powrotem.
Głównym celem był przegląd niedawno zakupionego roweru potomskiego (potomstwowego?). Reszta, to zwyczajne pójście na żywioł :)
Podczas chodzenia na żywioł zwiedzono całkiem zepsuty ośrodek wczasowy:
Cudna rzecz takie zepsute ośrodki wczasowe. Szkoda, że nieużyteczna.
Potem trenowałem robienie zdjęć w czasie jazdy. Raczej bardzo artystyczna sprawa.
bajka została przy ujęciach bardzie statycznych.
Rzuciliśmy okiem na "nasze" góry widziane z zapory:
I wróciliśmy do domu. Znaczy najpierw zrobiliśmy zakupy. Nie, nie. Nic interesującego. Spożywcze takie.
Głównym celem był przegląd niedawno zakupionego roweru potomskiego (potomstwowego?). Reszta, to zwyczajne pójście na żywioł :)
Podczas chodzenia na żywioł zwiedzono całkiem zepsuty ośrodek wczasowy:
Cudna rzecz takie zepsute ośrodki wczasowe. Szkoda, że nieużyteczna.
Potem trenowałem robienie zdjęć w czasie jazdy. Raczej bardzo artystyczna sprawa.
bajka została przy ujęciach bardzie statycznych.
Rzuciliśmy okiem na "nasze" góry widziane z zapory:
I wróciliśmy do domu. Znaczy najpierw zrobiliśmy zakupy. Nie, nie. Nic interesującego. Spożywcze takie.
Środa, 1 sierpnia 2007Kategoria Kręcenie się, Z dzieckami
km: | 24.10 | km teren: | 0.00 | czas: | 01:37 | km/h: | 14.91 |
Dom - Błonia - Tuitam - lotnicho - dom.
Spacerniak połączony z gapieniem się na skejtparkowców na rozmaitych urządzeniach oraz z półtoragodzinnym czekaniem na bajkę, co to ona jakieś tam sprawy pracowe załatwiała.
Spacerniak połączony z gapieniem się na skejtparkowców na rozmaitych urządzeniach oraz z półtoragodzinnym czekaniem na bajkę, co to ona jakieś tam sprawy pracowe załatwiała.