Wpisy archiwalne w kategorii
Spacerniak
Dystans całkowity: | 3015.84 km (w terenie 509.00 km; 16.88%) |
Czas w ruchu: | 202:30 |
Średnia prędkość: | 14.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.80 km/h |
Suma podjazdów: | 136100 m |
Suma kalorii: | 11270 kcal |
Liczba aktywności: | 84 |
Średnio na aktywność: | 35.90 km i 2h 24m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 25 sierpnia 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 19.10 | km teren: | 0.00 | czas: | 01:13 | km/h: | 15.70 |
Wieczorne kręcenie się z Michałem po mieście i rozmowy o życiu normalnie.
Środa, 29 lipca 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 23.80 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:27 | km/h: | 16.41 |
No może nie tak dokońca rozjechałem. Nie całkiem w każdym razie.
Bo tak. Jedziemy sobie do lotniska. Patrząc z naszej perspektywy jest tak: ulica-krawężnik-droga rowerowa-chodnik. Częściowo rowerówką, częściowo chodnikiem idą trzy panie. Niunie w zasadzie, takie w stylu Joli Rutowicz trochę. Po krawężniku zaś posuwa w naszym kierunku dziarski dwulatek, więzami krwi ewidentnie powiązany z jedną z niuń. Ulicą zapyla auto. Niunie przywołują chłopczyka wzrokiem, zawołaniem ale nie czynem, bo po kiego, tak? Jedziemy wolniuteńko, jak cholera czekając, aż panienki zwiną potomka z pola rażenia. Będąc metr od chłopczyka i metr od niuń, rzucam okiem na panienki, żeby wiele mówiącym spojrzeniem nakłonić je do działania. Ten mój rzut okiem natychmiast wykorzystuje chłopczyk, żeby rzucić mi się pod koło. Jako że jest szybki - wygrywa. Wygrywa oraz płacze. Mama zgarnia go z podłoża i tuli do opalonej piersi. Stoję i czekam aż zacznie coś z chłopca wyciekać. Nie wycieka, więc pytam, czy jest oki. Panie obmacują i mówią, że oki. Ech... Nie bluzgałem, bo i po co.
Acha - byliśmy w Jaworzu. Gdzieś w lesie :)
Bo tak. Jedziemy sobie do lotniska. Patrząc z naszej perspektywy jest tak: ulica-krawężnik-droga rowerowa-chodnik. Częściowo rowerówką, częściowo chodnikiem idą trzy panie. Niunie w zasadzie, takie w stylu Joli Rutowicz trochę. Po krawężniku zaś posuwa w naszym kierunku dziarski dwulatek, więzami krwi ewidentnie powiązany z jedną z niuń. Ulicą zapyla auto. Niunie przywołują chłopczyka wzrokiem, zawołaniem ale nie czynem, bo po kiego, tak? Jedziemy wolniuteńko, jak cholera czekając, aż panienki zwiną potomka z pola rażenia. Będąc metr od chłopczyka i metr od niuń, rzucam okiem na panienki, żeby wiele mówiącym spojrzeniem nakłonić je do działania. Ten mój rzut okiem natychmiast wykorzystuje chłopczyk, żeby rzucić mi się pod koło. Jako że jest szybki - wygrywa. Wygrywa oraz płacze. Mama zgarnia go z podłoża i tuli do opalonej piersi. Stoję i czekam aż zacznie coś z chłopca wyciekać. Nie wycieka, więc pytam, czy jest oki. Panie obmacują i mówią, że oki. Ech... Nie bluzgałem, bo i po co.
Acha - byliśmy w Jaworzu. Gdzieś w lesie :)
Środa, 22 lipca 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 55.40 | km teren: | 5.00 | czas: | 03:05 | km/h: | 17.97 |
Żeby odreagować wczorajszą Kozią, dziś machnęliśmy się do Pszczyny. Gdyby nie etap czechowicko-dziedzicki, byłaby to najfajniejsza trasa spacerowa na świecie, a tak, to jest tylko bardzo fajna. Też nieźle.
W Pszczynie jak to w Pszczynie - ładnie. Strzelono obowiązkową fotę pod pałacem.
Oraz (od jakiegoś czasu) równie obowiązkową fotę z żubrem.
Gdzie by tu jutro, hm?
W Pszczynie jak to w Pszczynie - ładnie. Strzelono obowiązkową fotę pod pałacem.
Pałac w Pszczynie© bezo
Oraz (od jakiegoś czasu) równie obowiązkową fotę z żubrem.
Incognito© bezo
Gdzie by tu jutro, hm?
Środa, 15 lipca 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 13.00 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:49 | km/h: | 15.92 |
Pojechaliśmy z chłopakami odebrać Bajkę z pracy a po odebraniu umykaliśmy przed nieuchronnym deszczem, który jakoś nie bardzo w efekcie nadszedł.
Niedziela, 5 lipca 2009Kategoria Babcia, rodzice, Spacerniak, Z dzieckami
km: | 31.90 | km teren: | 5.00 | czas: | 02:05 | km/h: | 15.31 |
No to ttak. Jak się pojechało, to trzeba wrócić.
Ale wracając do jazdy "tam". Przed Kisielowem jest taki ostatni podjazd. Taki trochę bolesny ale krótki. Oto ja na jego końcu, na wypłaszczeniu wręcz.
Jazdę "tam" utrudniał nam samochód rajdowy w barwach sieci Avans,który trenował sobie oesa na naszej trasie.
No wiem, wiem, że go nie widać, ale to był naprawdę bardzo szybki samochód i zdążył mi umknąć. Mój kolega prowadził kiedyś fotobloga pt. Bardzo Słabe Zdjęcia Psów. Może nakłonię gona założenie Bardzo Słabych Zdjęć Samochodów Rajdowych. Mam już kilka ciekawych pozycji. Ot choćby to.
W środkowej części po lewej stronie widać bardzo wyraźnie mknącą hondę, tak?
Ale tam honda-szmonda. W Kisielowie nie patrzy się rajdów tylko się relaksuje. O tak.
Po relaksie przespano się i rano umyto sprzęty.
Po czym ustawiono je do tradycyjnego zdjęcia pod stodołą.
Poza tym jako rekonwalescent stwierdzam, że jestem cienki Bolesław i muszę popracować nad utraconą formą, która (bądźmy szczerzy) nigdy nie była oszałamiająca.
Paka.
Ale wracając do jazdy "tam". Przed Kisielowem jest taki ostatni podjazd. Taki trochę bolesny ale krótki. Oto ja na jego końcu, na wypłaszczeniu wręcz.
Podgórka© bezo
Jazdę "tam" utrudniał nam samochód rajdowy w barwach sieci Avans,który trenował sobie oesa na naszej trasie.
wziuuu© bezo
No wiem, wiem, że go nie widać, ale to był naprawdę bardzo szybki samochód i zdążył mi umknąć. Mój kolega prowadził kiedyś fotobloga pt. Bardzo Słabe Zdjęcia Psów. Może nakłonię gona założenie Bardzo Słabych Zdjęć Samochodów Rajdowych. Mam już kilka ciekawych pozycji. Ot choćby to.
wziuuu 2© bezo
W środkowej części po lewej stronie widać bardzo wyraźnie mknącą hondę, tak?
Ale tam honda-szmonda. W Kisielowie nie patrzy się rajdów tylko się relaksuje. O tak.
Ognisko© bezo
Po relaksie przespano się i rano umyto sprzęty.
Mycie sprzętu© bezo
Po czym ustawiono je do tradycyjnego zdjęcia pod stodołą.
Lśnienie© bezo
Poza tym jako rekonwalescent stwierdzam, że jestem cienki Bolesław i muszę popracować nad utraconą formą, która (bądźmy szczerzy) nigdy nie była oszałamiająca.
Paka.
Sobota, 4 lipca 2009Kategoria Babcia, rodzice, Spacerniak, Z dzieckami
km: | 30.10 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:59 | km/h: | 15.18 |
Dom - Wapienica - Jaworze Średnie - Jaworze Nałęże - Górki Wielkie - Czarny Las - Nierodzim - Kisielów.
Jakieś tam foty w notce powrotnej.
Jakieś tam foty w notce powrotnej.
Czwartek, 2 lipca 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km: | 27.80 | km teren: | 10.00 | czas: | 01:50 | km/h: | 15.16 |
Jajakorekonwalescent (Jaja korek on wale scent - dziwne słowa, hmm...)
Tak czy siak, po półtoramiesięcznej przerwie miło było kulnąć się na niewielką wycieczkę. Tym milej, że z chłopakami, którzy właśnie zaczęli wakacje. Właściwie, to zaczęli prawie tydzień temu ale pogoda była mocno wilgotna. Wykorzystaliśmy ten czas na rozmaite dobajerowania urządzeń i tak o.
Wyregulowano i pojechano dalej.
Tak czy siak, po półtoramiesięcznej przerwie miło było kulnąć się na niewielką wycieczkę. Tym milej, że z chłopakami, którzy właśnie zaczęli wakacje. Właściwie, to zaczęli prawie tydzień temu ale pogoda była mocno wilgotna. Wykorzystaliśmy ten czas na rozmaite dobajerowania urządzeń i tak o.
Regulatorium© bezo
Wyregulowano i pojechano dalej.
Środa, 29 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 13.20 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:59 | km/h: | 13.42 |
Po Bajkę do pracy.
Niedziela, 26 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 55.70 | km teren: | 15.00 | czas: | 03:48 | km/h: | 14.66 |
26. Rodzinny Rajd Rowerowy© bezo
So... z tym rajdem, to jest tak, że on i owszem był, ale nas na nim nie było. W zasadzie. Bo co i rusz mijaliśmy kogoś, grupy całe ludzi w żółtych koszulkach, więc jakby trochę jednak uczestniczyliśmy.
A tak zasadniczo, to pojechaliśmy na obiad do Brennej. Bardzo sympatyczna trasa choć w niedzielę robi się miejscami tłoczna.
Bajka zuch, bo po 16-godzinnej pracy polegającej na ratowaniu świata i zaledwie 3 czy 4 godzinach snu dała radę.
(czas wycieczki brutto ok. 4,5 h).
Czwartek, 23 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km: | 13.60 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:00 | km/h: | 13.60 |
Śmy pojechali na popas w okolice zapory w Wapienicy. Miała być wątróbka a był halibut. Też dobrze.
Bajka skradała się trochę, żeby dzisiejszej chłodnej wiosny nie przepłoszyć.
Ja się nie skradałem tylko łapałem równowagę (równowagę świata oczywiście).
Bajka skradała się trochę, żeby dzisiejszej chłodnej wiosny nie przepłoszyć.
Bajka wapienicka© bezo
Ja się nie skradałem tylko łapałem równowagę (równowagę świata oczywiście).
bezo wapienicki© bezo