to nie jestblog rowerowy

informacje

Tak jeżdżę:

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bezo.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Spacerniak

Dystans całkowity:3015.84 km (w terenie 509.00 km; 16.88%)
Czas w ruchu:202:30
Średnia prędkość:14.89 km/h
Maksymalna prędkość:50.80 km/h
Suma podjazdów:136100 m
Suma kalorii:11270 kcal
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:35.90 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Środa, 22 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km:24.60km teren:0.00 czas:01:45km/h:14.06
Po Bajkę zupełnie naokoło.
Wtorek, 21 kwietnia 2009Kategoria Spacerniak
km:22.50km teren:0.00 czas:01:39km/h:13.64
A pojechałem po Bajkę do pracy, nadrabiając trochę drogi, bo czemu by nie.
Autoportret ze znakiem © bezo

Zdjęcie ma na celu li tylko i wyłącznie zainteresowanie obywateli rzucających leniwe spojrzenia na wycieczki na głównej.
Niedziela, 5 kwietnia 2009Kategoria Sam, Spacerniak
km:17.50km teren:5.00 czas:01:15km/h:14.00
No tak. Jak wreszcie udało mi się ruszyć tyłek i uwiarygodnić to dokumentacją fotograficzną, to photo.bikestats.eu technicznie się przerwał. Nonic.
W każdym razie bądź bynajmniej pokasłując cichutko wybrałem się na test drive wiosny oraz SLX'ów. Nie będę ich jeszcze chwalił, bo nie mam jeszcze pewności, czy udało mi się je odpowiednio wyregulować, ale było sporo momentów, w których mnie cieszyły mocno. Po latach chrobotów i breku zdecydowania przerzutek, teraz coraz częściej słychać miły klik przeładowywanych biegów.
Tylko takie jedno "ale". Lewą ręką wbijam przednie kciukiem a zrzucam wskazującym. I to jest jakby oki. Czego zatem prawa ręka zmuszona jest działać odwrotnie? Wbijanie wskazującym a zrzucanie kciukiem? Trochę mnie to skołowało i straciłem pewność, czy tak ma być, czy serwismeni coś pokombinowali? Wolałbym wiedzieć zanim polecę z reklamacją i się skompromituję :)
PS. Może jak Rachwalland zacznie działać, to okraszę zdjęciem abo i dwoma.
***
Zadziałało - zdjęcioza zatem.
Późny wylot na rower tej wiosny, poniekąd związany jest z tym, że remont. No jest. Jakoś tak nieetycznie ubierać się w śmieszne ciuszki i śmigać, zostawiwszy w domu majstra-szwagra, który pławi się w pyle.
remont © bezo

Podobnie jak szwagier w pyle pławią się książki i w ogóle wszystko. Książki trochę ubraliśmy. Ciekawe, czy to coś da.
książki © bezo

Tak czy siak niedziela, szwagier nie pyli, Bajka się kształci w Krakowie, więc śmigłem w Wapienicę z przyrodą się zbratać.
Wapienica © bezo

Przyroda jeszcze surowa, bo w górach leży całkiem sporo śniegu, który właśnie taką wzburzoną rzeczką spływa w doliny.
Jest w tej rzeczce takie miejsce, które zazwyczaj szpanersko pokonuję jadąc dzielnie. Miejsce wciąż to samo, ale czas jeszcze nie ten. Rzeczka ma tam jeszcze ponad pół metra głębokości i nurt jakiś taki nerwowo żwawy. Jak nie przymierzając żbik. Lub łoś dajmy na to.
Dlatego jak ten łoś objechałem rzeczkę mostkiem i strzeliłem zdjęcie bajkowi w nowych szatach.
Rower © bezo

PS.2.
HA! Już wiem, co z tymi manetkami, kciukami itd. ODWROTNA SPRĘŻYNA kurde :)
Środa, 24 września 2008Kategoria Spacerniak
km:12.00km teren:0.00 czas:00:58km/h:12.41
Ja wczoraj, czyli wieczorny wypad po Bajkę (trochę naokoło... tylko trochę).
Wtorek, 23 września 2008Kategoria Spacerniak
km:11.10km teren:0.00 czas:00:46km/h:14.48
A taki tam wieczorny spacer rowerowy po Bajkę. Przy okazji test ślicznie wycentrowanych nowych kół, uroczo jasnej nowej lampki z przodu, miłej przerwy w nieustannych opadach oraz starego dobrego kombinezonu paralotniowego, który świetnie nadaje się na rower :)
Środa, 13 sierpnia 2008Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:13.50km teren:0.00 czas:00:59km/h:13.73
Coś zjeść pojechalim.
Wtorek, 12 sierpnia 2008Kategoria Spacerniak
km:9.90km teren:0.00 czas:00:47km/h:12.64
Po Bajkę i tyle.
Niedziela, 10 sierpnia 2008Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:28.00km teren:0.00 czas:01:53km/h:14.87
Taka tam wieczorna przejażdżka.
Sobota, 12 lipca 2008Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:95.10km teren:35.00 czas:05:26km/h:17.50
W zasadzie, to do Strumienia na obiad. W obie strony południowym brzegiem Jeziora Goczałkowickiego, bo tam lesiście i cieniowato, a tego dziś nie można było przecenić. Upalnie i duszno mimo wiatru. I trochę cudów też było. Na przykład to.

Wiem, że tego nie widać ale pada. I to dość rzęsiście. Znikąd, bo słonko cały czas dawało równo i nie było odpowiedniej chmury. Tak czy siak padało.
Pojechaliśmy na zaporę, przedyskutować to interesujące zjawisko. A tam już było normalnie. Chmura, deszcz i możliwość śledzenia zjawisk atmosferycznych.

Śledzenie było bardzo zajmujące. Do końca, czyli do momentu zaobserwowania szkwału, który niósł nam deszcz. Niczym plon jakiś. Bardzo szybko niósł jebaniec.

Nic to - zwialiśmy mu prawie. Zresztą ciepły był i przyjemny.
Z innej beczki natomiast, to kot. Kotka detalicznie. Z głupoty, czyli z dobrego serca, wzięliśmy takie małe, ciężarne badziewie z podwórka. Jak urodzi, to będziemy kombinować, co dalej. Ale ja nie o tym. Istotne jest to, że ona ma dość specyficzny pomysł na spanie.

I tak o :)
Niedziela, 6 lipca 2008Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:53.80km teren:5.00 czas:03:13km/h:16.73
Na zaporę w goczałkowicach i nazad.
Istotne dziś było to, że pojechała z nami nasza ulubiona rekonwalescentka. Dała radę choć trochę umęczona.
Prawie na starcie wyciczki przeżyliśmy wstrząs.

Bo oto tam, gdzie dumnie się prężył "like a boner" nasz lokalny Szkieletor, dziś zastaliśmy nic.

Pustka i dyndanie liny. Ech...
Pojechaliśmy zatem robiąc po drodze jedną przerwę na odbudowanie bajkowych sił...

oraz wykonanie zdjęcia artystycznego Kuby.

Tak się nam to obcowanie ze sztuką spodobało, że poszliśmy w banał.

Dzień udany czyli :)
Serwis pogodowy IMGW
 Aktualna pogoda         »» Prognoza
© IMGW : www.pogodynka.pl

kategorie bloga

szukaj

archiwum