Wpisy archiwalne w kategorii
Sam
Dystans całkowity: | 986.00 km (w terenie 120.50 km; 12.22%) |
Czas w ruchu: | 66:06 |
Średnia prędkość: | 14.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 15635 m |
Suma kalorii: | 815 kcal |
Liczba aktywności: | 39 |
Średnio na aktywność: | 25.28 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Środa, 23 kwietnia 2008Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 9.40 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:47 | km/h: | 12.00 |
Znów bujnięcie się w sprawie.
Wtorek, 22 kwietnia 2008Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 11.70 | km teren: | 0.00 | czas: | 01:00 | km/h: | 11.70 |
Po mieście sprawy załatwiając.
Niedziela, 20 kwietnia 2008Kategoria Spacerniak, Sam
km: | 31.00 | km teren: | 5.00 | czas: | 02:19 | km/h: | 13.38 |
Dom - Straconka - Tesco na Warszawskiej - Wapienica - lotnisko - dom.
Się kręciłem. Sam. O proszę.
Pogoda rzekłbym spoko a roweziarzy jak na receptę. No trudno.
Lumpowie robili sobie ognicho.
I powiem szczerze, że to raczej smutny obrazek.
Smutne (w innej kategorii wagowej) jest też takie coś.
Łodafak normalnie. Nie, żebym był jakimś eko-świrem czy coś. Ale myślę sobie, że takie bezmózgowe wrzucanie tego całego syfu do rzeczek czy w inne krzaki, to kurwisyństwo genetycznie bez skazy. Bajkerzy też dokładają swoje dwadzieścia parę cali.
Ale naprawianiem świata i wyrywaniem chwastów zajmę się w innym odcinku (ten chwast, to koleś z VW Transportera, z którym wymieniliśmy uprzejmości na jednym przejściu, na które on raczył wtargnąć, a przez które ja metodą hulajnożną się przetaczałem - na zielonym kurna). Tak więc to wszystko będzie w innym odcinku, bo teraz będzie wrrr - czyli odgłos jaki wydaje mój pojazd na asfalcie :)
Się kręciłem. Sam. O proszę.
Pogoda rzekłbym spoko a roweziarzy jak na receptę. No trudno.
Lumpowie robili sobie ognicho.
I powiem szczerze, że to raczej smutny obrazek.
Smutne (w innej kategorii wagowej) jest też takie coś.
Łodafak normalnie. Nie, żebym był jakimś eko-świrem czy coś. Ale myślę sobie, że takie bezmózgowe wrzucanie tego całego syfu do rzeczek czy w inne krzaki, to kurwisyństwo genetycznie bez skazy. Bajkerzy też dokładają swoje dwadzieścia parę cali.
Ale naprawianiem świata i wyrywaniem chwastów zajmę się w innym odcinku (ten chwast, to koleś z VW Transportera, z którym wymieniliśmy uprzejmości na jednym przejściu, na które on raczył wtargnąć, a przez które ja metodą hulajnożną się przetaczałem - na zielonym kurna). Tak więc to wszystko będzie w innym odcinku, bo teraz będzie wrrr - czyli odgłos jaki wydaje mój pojazd na asfalcie :)
Sobota, 19 kwietnia 2008Kategoria Spacerniak, Sam, Kręcenie się
km: | 23.20 | km teren: | 5.00 | czas: | 01:55 | km/h: | 12.10 |
Dom - Krakowska (rekonesans mieszkaniowy) - Piastowska - Cieszyńska - okolice Wapienicy - Łowiecka, lotnicho - dom.
W poszukiwaniu nowego mieszkania machnąłem się na drugi koniec miasta. Takie se ale się zobaczy. Skoro Lotto nie wywiązuje się z obietnic, to ja nie mam narazie podstaw do kapryszenia. Trza brać co się trafia.
Odwaliwszy obowiązek uderzyłem w spacer po wapienickich borach, czy czymś tam. Zafrapowali mnie miejscowi pijaczkowie, którzy nie ustają w wysiłkach, by poprawić estetykę okolicy.
Japierdziu co za barany.
Następnie zaobserwowałem przyrodę, która wyraźnie przechodzi w fazę intensywnej wegetacji.
Ładne rzeczy. Kolejną przyrodę zdjąłem dla Bike'i, która wciąż choruje i raczej nie jest jej z tym za dobrze.
Zoba Bajka jaka fajna przyroda :) Oraz las daje silnie z ptaszków a ptaszki dają intensywnie z ćwierków. Żadne tam ćwir ćwir, tylko regularne darcie ryja. Super :)
W poszukiwaniu nowego mieszkania machnąłem się na drugi koniec miasta. Takie se ale się zobaczy. Skoro Lotto nie wywiązuje się z obietnic, to ja nie mam narazie podstaw do kapryszenia. Trza brać co się trafia.
Odwaliwszy obowiązek uderzyłem w spacer po wapienickich borach, czy czymś tam. Zafrapowali mnie miejscowi pijaczkowie, którzy nie ustają w wysiłkach, by poprawić estetykę okolicy.
Japierdziu co za barany.
Następnie zaobserwowałem przyrodę, która wyraźnie przechodzi w fazę intensywnej wegetacji.
Ładne rzeczy. Kolejną przyrodę zdjąłem dla Bike'i, która wciąż choruje i raczej nie jest jej z tym za dobrze.
Zoba Bajka jaka fajna przyroda :) Oraz las daje silnie z ptaszków a ptaszki dają intensywnie z ćwierków. Żadne tam ćwir ćwir, tylko regularne darcie ryja. Super :)
Środa, 16 kwietnia 2008Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 3.60 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:18 | km/h: | 12.00 |
Dom - serwis typu Koral - dom.
Ustawiono i odgrażano się, że trzeba będzie przerzutę prawdopodobnie wymienić. Jeszcze trochę i zacznę się zastanawiać, dlaczego nie kupiłem jednak nowego roweru. Jak na razie, to inwestycje remontowe doszły do poziomu wypasionego makrokesza. Czyli jeszcze spoko :)
Ustawiono i odgrażano się, że trzeba będzie przerzutę prawdopodobnie wymienić. Jeszcze trochę i zacznę się zastanawiać, dlaczego nie kupiłem jednak nowego roweru. Jak na razie, to inwestycje remontowe doszły do poziomu wypasionego makrokesza. Czyli jeszcze spoko :)
Wtorek, 15 kwietnia 2008Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 9.40 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:52 | km/h: | 10.85 |
Dom - Cieszyńską w dół - Sfera - Piastowską w górę - dom.
Zmitrężyłem (niezłe słówko, co nie?) masę czasu na próbach ustawienia przedniej przerzuty, co to się ona ciut roztentegowała. Jak skończyłem mitrężyć, to sobie przypomniałem, że pojazd jest na dotarciu, po wymianie kilku istotnych organizmów zaledwie tydzień temu, a co za tym idzie mitręga jest zadaniem serwisu, który mnie wcale tłusto skasował.
W związku z powyższym jutro (chyba) do fachowca na pieszczoty.
Zmitrężyłem (niezłe słówko, co nie?) masę czasu na próbach ustawienia przedniej przerzuty, co to się ona ciut roztentegowała. Jak skończyłem mitrężyć, to sobie przypomniałem, że pojazd jest na dotarciu, po wymianie kilku istotnych organizmów zaledwie tydzień temu, a co za tym idzie mitręga jest zadaniem serwisu, który mnie wcale tłusto skasował.
W związku z powyższym jutro (chyba) do fachowca na pieszczoty.
Poniedziałek, 14 kwietnia 2008Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 12.80 | km teren: | 0.00 | czas: | 00:56 | km/h: | 13.71 |
Dom - Andersem w dół - Armii Krajowej do WORD'a - Karbowa - Karpacka - Skarpowa - Łowiecką do lotnicha i dom.
Gdyż ten WORD, to w sensie, że postanowiono, że trzeba by odzyskać to prawo jazdy, co to mi je na skutek rzuconego na mnie uroku odebrano na rok z siedem lat temu. Uznałem, że jeden rok, to zbyt łagodna kara za nieautoryzowane stosowanie czarów i sobie karę nieco przedłużyłem. Tak więc termin egzaminu ustalono i czas zacząć trenować testy.
A teraz wstawię jakieś foty, bo zauważyłem, że jak są foty, to zainteresowanie się wzbudza. Jakoś tak magicznie ta zielona kropa na głównej działa :)
Oto zdjęcie pt. "W stronę Łowiecki".
Trochę marna nazwa, bo detalicznie Łowiecka jest od dupy strony. W sensie tyłem do niej bajk stoi.
A to zdjęcie pt. "W malinowym gaju"
Tytuł absolutnie bez sensu ale za to z humorem.
Bike you all folks :)
Gdyż ten WORD, to w sensie, że postanowiono, że trzeba by odzyskać to prawo jazdy, co to mi je na skutek rzuconego na mnie uroku odebrano na rok z siedem lat temu. Uznałem, że jeden rok, to zbyt łagodna kara za nieautoryzowane stosowanie czarów i sobie karę nieco przedłużyłem. Tak więc termin egzaminu ustalono i czas zacząć trenować testy.
A teraz wstawię jakieś foty, bo zauważyłem, że jak są foty, to zainteresowanie się wzbudza. Jakoś tak magicznie ta zielona kropa na głównej działa :)
Oto zdjęcie pt. "W stronę Łowiecki".
Trochę marna nazwa, bo detalicznie Łowiecka jest od dupy strony. W sensie tyłem do niej bajk stoi.
A to zdjęcie pt. "W malinowym gaju"
Tytuł absolutnie bez sensu ale za to z humorem.
Bike you all folks :)
Niedziela, 13 kwietnia 2008Kategoria Sam, Kręcenie się, Spacerniak
km: | 20.70 | km teren: | 6.00 | czas: | 01:32 | km/h: | 13.50 |
Dom - Sarni Stok - Wapienica - lotnisko - dom.
Taki tam ćwiczebny trip dla sprawdzenia nowego napędu, nowego licznika i starego bezo.
Jest tak, że przerzuctwo trza trochę doregulować i będzie miodzio. Licznik miodzio a bezo..? No cóż. Nie mam wątpliwości, że te ok. 10 kg dobrobytu, które mi się pojawiły, to nie jest w większości masa mięśniowa. Pięć miesięcy (PIĘĆ MIESIĘCY!!!) przerwy, to skandal i przyjdzie mi za to zapłacić hektolitrami potu. Pocieszające jest to, że nie jest AŻ tak źle, jak spodziewałem się, że będzie.
Weź no Bike'a się kuruj szybciej, bo taka jazda w pojedynkę, to trochę lipa.
Taki tam ćwiczebny trip dla sprawdzenia nowego napędu, nowego licznika i starego bezo.
Jest tak, że przerzuctwo trza trochę doregulować i będzie miodzio. Licznik miodzio a bezo..? No cóż. Nie mam wątpliwości, że te ok. 10 kg dobrobytu, które mi się pojawiły, to nie jest w większości masa mięśniowa. Pięć miesięcy (PIĘĆ MIESIĘCY!!!) przerwy, to skandal i przyjdzie mi za to zapłacić hektolitrami potu. Pocieszające jest to, że nie jest AŻ tak źle, jak spodziewałem się, że będzie.
Weź no Bike'a się kuruj szybciej, bo taka jazda w pojedynkę, to trochę lipa.
Czwartek, 10 kwietnia 2008Kategoria Kręcenie się, Sam
km: | 45.00 | km teren: | 0.00 | czas: | km/h: |
Przerwa w kręceniu się od 1 listopada do teraz, to jednak nie w kij dmuchał. Zresztą nie wiem w co w zasadzie miałby dmuchać i dlaczego. Enyłej - taki przestój, to wina homeworkingu. Wygoda z tym jest wielka, bo do roboty jest tyle, ile z wyra do biurka ale są też koszty. Np. od późnej jesieni prawie do wiosennej zmiany czasu, po 16 (a do szesnastej zazwyczaj pracuję) robi się trochę ciemno. Mrok w połączeniu z lenistwem nie stanowi dobrej bazy do rowerowych wycieczek po okolicy. Bike'a, która do wczesnej zimy mykała na rowerze do pracy, nastukała tym samym kilka setek więcej. No trudno.
Ale przyszła wiosna i czas powrócić na szlak (zaraz po tym, jak Bajka wyleczy się z ospy). W zaistniałym międzyczasie poddano rowery gruntownym przeglądom, wymieniono liczniczki na fajniejsze, oraz...
... oraz wymieniono kasetę, łańcuch, korby i coś tam jeszcze. Miała być wymiana roweru ale trzeba to z przyczyn rozmaitych odłożyć. Remoncik gruntowny natomiast był jak najbardziej na miejscu. Mam jeszcze kilka planów ale się zobaczy co z tego wyjdzie.
Na razie wyszedł mi tłentynajner. O proszę.
Vapory 28*2,1 zrobiły mi z pojazdu taką trochę bestię :) Przynajmniej staram się tak o nim myśleć.
Acha - te kilometrony, to takie tam kręcenie się - a to do serwisu właśnie, a to na drugi koniec miasta po cośtam i takie tam pierdoły.
Ale przyszła wiosna i czas powrócić na szlak (zaraz po tym, jak Bajka wyleczy się z ospy). W zaistniałym międzyczasie poddano rowery gruntownym przeglądom, wymieniono liczniczki na fajniejsze, oraz...
... oraz wymieniono kasetę, łańcuch, korby i coś tam jeszcze. Miała być wymiana roweru ale trzeba to z przyczyn rozmaitych odłożyć. Remoncik gruntowny natomiast był jak najbardziej na miejscu. Mam jeszcze kilka planów ale się zobaczy co z tego wyjdzie.
Na razie wyszedł mi tłentynajner. O proszę.
Vapory 28*2,1 zrobiły mi z pojazdu taką trochę bestię :) Przynajmniej staram się tak o nim myśleć.
Acha - te kilometrony, to takie tam kręcenie się - a to do serwisu właśnie, a to na drugi koniec miasta po cośtam i takie tam pierdoły.