to nie jestblog rowerowy

informacje

Tak jeżdżę:

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bezo.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Spacerniak

Dystans całkowity:3015.84 km (w terenie 509.00 km; 16.88%)
Czas w ruchu:202:30
Średnia prędkość:14.89 km/h
Maksymalna prędkość:50.80 km/h
Suma podjazdów:136100 m
Suma kalorii:11270 kcal
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:35.90 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Piątek, 20 lipca 2007Kategoria Z dzieckami, Spacerniak
km:21.90km teren:6.00 czas:01:33km/h:14.13
Dom - Jaworza rozmaite i z powrotem.
Z bajką i dzieckami na łono przyrody, czyli "Close to my house. Part III".







Ostanie zdjątko, jak widać, przedstawia krzaczycho pełne smakowitych jeżnek. Doprawdy wyborne. Ale nawet doprawdy wyborne jeżynki mają wredną taką jedną cechę. Otóż wokół nich płożą się rozmaite kolczaste gałęzie. Nierzadko na drodze się płożą. Konsekwencją owego płożenia oraz w minimalnym stopniu nieuwagi połowy potomstwa, podtrzymaliśmy tradycję. Oto ona.



Jebutny kolec wylizał dwie dziurwy. Miła wycieczka :)
Środa, 18 lipca 2007Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:21.20km teren:10.00 czas:01:26km/h:14.79
Dom - Cieszyńską do rzeczki - Wapienica - zapora - lotnicho - dom.

Jak tradycja nakazuje...



... odcinek pt. "Pinezka". Mimo, że posiadam już odpowiednią dętkę, to wykonałem łatańsko, bo jakoś tak myśl o uchrzanieniu się manewrami przy tylnym kole nie napełniła mnie entuzjazmem. Tajemniczy jasny farfocel na oponie jest znacznikiem wcześniejszego pobytu pinezki. Taki ze mnie pomysłowy koleżka.
I ponownie wracamy do rozważań z cyklu "Dlaczego lubię Bielsko".
Dziś część pt. "Close to my house. Part II".





Wtorek, 17 lipca 2007Kategoria Z dzieckami, Spacerniak, Kręcenie się
km:26.90km teren:10.00 czas:01:50km/h:14.67
Dom - Cieszyńską do rzeczki - Wapienica - zapora - powrót Karpacką. A wcześniej trochę po mieście w sprawach rozmaitych.
Tyle suchych i bezdusznych faktów a teraz część artystyczna.

Na każdej wycieczce jest tak, że coś trzeba dokręcić.



A jak już się dokręci i przestanie telepać, to wracamy do rozważań z cyklu "Dlaczego lubię Bielsko".
Dziś część pt. "Close to my house".









A nie, to ostatnie, to zwyczajny lokalny Jeździec Bez Głowy. Ale w sumie...
Dziś tylko z połową potomstwa i z bajką. Druga połowa miała poważną sprawę na Tibii do zrobienia.
Sobota, 14 lipca 2007Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:17.30km teren:0.00 czas:01:10km/h:14.83
Dom-Trzy Lipki-Dom (trochę zakosami). Przedwieczorny spacer, bo wcześniej zamiast jeżdżenia był Czyn Rodzinny w postaci malowania stodoły :)

Piątek, 13 lipca 2007Kategoria Z dzieckami, Spacerniak
km:22.50km teren:12.00 czas:01:38km/h:13.78
Pętla wapienicka. I tyle.

Wjechaliśmy na takie o miejsce z widokiem.



Momentami było tam strasznie zielono.



Chłopaki już lepiej sobie radzą z nierównościami :) Jeszcze parę dni i zaczynamy zdobywanie szczytów.
Środa, 11 lipca 2007Kategoria Kręcenie się, Spacerniak
km:23.20km teren:0.00 czas:01:50km/h:12.65
Po mieście z bajkom. Cośtam załatwić, cośtam przywieźć. Ale przede wszystkim (dla mnie) przeżyć, gdyż szarpnąłem się na prawie 15 złotych w Kauflandzie i nabyłem NOSKI!!!



Kiedyś się szarpnę na espedy ale na razie noski są w sam raz :)
Wtoczyliśmy się na taką górkę, co dla jaj nazywa się Trzy Lipki. Na moje, to powinna się nazywać Jeden Krzyż. Oto skąd mój pomysł.



Rozumiejąc ideę umieszczenia tego krzyża na górce, rozumiejąc przekaz nawet i inne rzeczy, uważam, że troszkę ten krzyż jest nie tędy w tym miejscu. Ale co ja tam wiem - żyd jeden mason i cyklista.
Jak tak stałem pod tym krzyżem i toczyłem wzrokiem dookólnie, to zastanawiałem się, co nas podkusiło, żeby z pięknego i takiego w ogóle wypasionego Krakowa przeprowadzić się do Bielska i wyszło mi, że właśnie coś takiego:



Fajnie, że pogoda się poprawia, co nie?
Sobota, 7 lipca 2007Kategoria Spacerniak, Babcia, rodzice, Z dzieckami
km:67.50km teren:9.00 czas:04:00km/h:16.88
Dom - Wapienica - Jaworze Średnie - Jaworze Nałęże - Górki Wielkie - Czarny Las - Nierodzim - Kisielów - Babcia - i nazad: Dom.

Pierwszy wypad z potomstwem i z bajkom (co oczywiste, tak?).

No więc było dzielnie.



Było pomykane niczym wiatr. Oto dowód.



Na mecie u babci zaczyna się powoli robić problem z miejscami parkingowymi.



Gryzą się wierzchowce i obrażają na siebie.



Generalnie chłopacy się trochę zchetali, bo oni z równin, więc muszą organizmy se przestawić na poruszanie się po nierównościach. Rokują dobrze :)

A teraz będzie grubo, gdyż nastąpi dygresja.

NASTĘPUJE DYGRESJA

Podczas naszych rozlicznych wojaży napotykamy tu oraz ówdzie autochtonów na składakach (nierzadko Wigry). No. I oni na tych składaczkach niezależnie od pogody, nachylenia terenu, ilości spożytych kalorii itd., dzień w dzień pomykają to tu to tam. Nie straszne im w zasadzie NIC.
I tak zadumaliśmy się rodzinnie, co by było, gdyby czołówce krajowego MTB tak te składaczki podrzucić i nakłonić do jakiegoś niewielkiego maratoniku od sklepu do sklepu. Hmm... Isnieje poważne ryzyko, że w konkurencji z autochtonami mogla by czołówka trochę polec :)

END OF DYGRESJA.

Piątek, 6 lipca 2007Kategoria Spacerniak, Kręcenie się, Z dzieckami
km:12.00km teren:4.00 czas:00:45km/h:16.00
Dom - Cieszyńska - nad rzeczką - Wapienica- lotnicho - dom.

Juhu, jupi itd. czyli radość z powodu, że udało się ruszyć dupę. Krótka wieczorna przejażdżka z bajką i Kubą (dla Kuby to test drive na rowerze poremontowym). Misiek nas olał, bo wolał rżnąć w Danżeą Sidża, czy jakoś tak.
Piątek, 29 czerwca 2007Kategoria Kręcenie się, Spacerniak
km:13.00km teren:4.00 czas:01:00km/h:13.00
Dom - Wapienica - Dom.
W zasadzie to tylko wypad na obiad z bajkom, z przerywnikiem w postaci zakupu koszyka na bidon. W dodatku szef mnie wydzwonił, bo cośtam trza było przerobić.
Etam. Jutro coś się normalniej pojeździ, co nie?
Niedziela, 24 czerwca 2007Kategoria Spacerniak, Babcia, rodzice
km:67.76km teren:9.00 czas:04:20km/h:15.64
Dom - Wapienica - Jaworze Średnie - Jaworze Nałęże - Górki Wielkie - Czarny Las - Nierodzim - Kisielów - Babcia - i nazad: Dom.

Wycieczka do Babci, jak zwykle przyjemna ale dziś inna, bo posiedliśmy z bajką aparat cyfrowy. Dość słaby, nie nasz itd. ale radości z nim moc. I przy pomocy tego właśnie aparatu pokazane będzie, dlaczego lubimy jeździć do babci.

Otóż lubimy tam jeździć, bo to fajna trasa.



Asfaltowa taka.



Oraz dająca duża radości.



Miłym akcentem po drodze jest dąb.



Spory raczej ale istotne jest to, że stoi na szczycie dość wrednego i mało urokliwego podjazdu. Miło się do niego dąży.



Fajnie jest po drodze rzucić od niechcenia - O! Skrzyczne.



Lub - O! Czantoria.



Nie da się ukryć, że czasem pojawia się też - O! Japierdole.



Bajka jest dla mnie miła i jak się zmęczę, to ona mówi, że się zmęczyła.



Potem przekraczamy dzielnie Wisłę.



Obojętnie mijamy Ustroń.



I wuala - jesteśmy na miejscu.



Gruby czarny kot pilnuje nam furek.



Obiadki i takie tam, czyli czas na powrót do dom. Powrót zaczyna się czujnym wytężeniem ucha i wyłapaniem niepokojącego dźwięku. To resztka klocka radośnie drze obręcz. Trza dokonać wymiany.



Oraz uwiecznić miłą rzecz, jaką jest Wiślańska Trasa Rowerowa.



Przy ponownym przekraczaniu Wisły śmiało rzucamy okiem na spienione wody.



Oraz odkrywamy, że trasy rowerowe są u nas stare jak drzewa i wraz z drzewami rosną.



Znaczy te starsze rosną z drzewami, bo te nowe, to są tworzone na zasadach Open Source.



No to tyle zabawy z cyfrzakiem. Jakby co, to mamy jeszcze kamerę :)
Serwis pogodowy IMGW
 Aktualna pogoda         »» Prognoza
© IMGW : www.pogodynka.pl

kategorie bloga

szukaj

archiwum