to nie jestblog rowerowy

informacje

Tak jeżdżę:

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bezo.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z dzieckami

Dystans całkowity:2496.22 km (w terenie 519.00 km; 20.79%)
Czas w ruchu:167:10
Średnia prędkość:14.93 km/h
Maksymalna prędkość:57.40 km/h
Suma podjazdów:325150 m
Suma kalorii:18391 kcal
Liczba aktywności:76
Średnio na aktywność:32.85 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Niedziela, 9 sierpnia 2009Kategoria Z dzieckami, Questy
km:54.90km teren:15.00 czas:02:56km/h:18.72
Kisielów - Nierodzim - Skoczów - Ochaby - Drogomyśl - Zaborze - Landek - Zabrzeg - Czechowice-Dziedzice - Bielsko-Bała.
Po wyspaniu się do bólu, po posileniu się przyjemnym, poumyciu rowerów z kurzu z wielu europejskich dróg, udaliśmy się w drogę powrotną do domu. Ciut naokoło ale za to po płaskim.
Płasko © bezo

Bez większego wysiłku, bez większych ekscesów, z awariami, które były konsekwencjami awarii wcześniejszych. Czyli sielana :)
Zaznaczyć tu należy, że niejaki Michu, czyli mój starszy syn, był jedynym z nas, który absolutnie wszędzie dojechał, bez podprowadzania, bez spacerków z rowerem. Skubany :)
Tak minął nam właśnie weekend. Dobranoc.
Sobota, 8 sierpnia 2009Kategoria Z dzieckami, Questy, Babcia, rodzice
km:74.90km teren:0.00 czas:05:15km/h:14.27
Zabawa - Laliki - Zwardoń - Laliki - Głębokie - Trzycatek - Trójstyk - Trzycatek - Istebna - Przełęcz Kubalonka (761) - Wisła - Ustroń - Nierodzim - Kisielów.
Nastał nowy dzień.
Altanka na Zabawie © bezo

Pożywili się i ruszyli dalej.
Z Zabawy © bezo

Sporo dalej. Cały dzień towarzyszyły nam ładne (tradycyjnie) widoki oraz śmieszne nazwy miejscowości, siół i przysiółków.
Ładne widoczki i śmieszne nazwy © bezo

To oraz Ochodzita, która zdawała się być wszędzie.
Ochodzita © bezo

Towarzyszyły nam też zgubienia się i awarie.
Awaria © bezo

Tu akurat pęknięta szprycha Bajki ale były też kłopoty z przerzutkami i hamulcami Miśka. Fatum trochę takie.
Zajmowaliśmy się nie tylkopedałowaniem ale również kontaktami zmiejscową fauną.
Potwór © bezo

No a potem pojechaliśmy do różnych krajów.
Trójstyk © bezo

Trójstyk, to miejsce, w którym stykają się granice Polski, Czech i Słowacji. Sympatyczna ciekawostka.
Widok ze Słowacji na Czechy i Polskę © bezo

Tobyła połowa drogi. Zostało nam jeszcze dobicie do Kubalonki przez Istebną (co nie byłoszczególnie miłe) apotem dłuuugi zjazd prawie do samego domku babci (co było miłe).
Pytanie retoryczne, które już zadawałem kiedyś tam - dlaczego przejazd rowerem przez Wisłę, to walka a przejazd przez Ustroń, to czysta przyjemność. Jak wiele musi różnić włodarzy tych sąsiadujących ze sobą miast, i dlaczego Wisłą rządzi jakiś idiota?
U babci ciepły prysznic, smaczna kolacja i ognisko.
Tak minął dzień drugi.
Piątek, 7 sierpnia 2009Kategoria Z dzieckami, Questy
km:50.40km teren:5.00 czas:03:51km/h:13.09
Bielsko-Biała - Bystra - Buczkowice - Godziszka - Słotwina - Lipowa - Twardorzeczka - Przybędza - Węgierska Górka - Milówka - Nieledwia - Przełęcz Kotelnica (661) - Mała Zabawa (798) - Zabawa (823).
Nasza koleżanka, niejaka Agnese, ma bacówkę na Zabawie (górka taka). Wyraziliśmy chęć więc dała nam klucze, żebyśmy sobie tam poczywali. Pojechaliśmy zatem.
Nie do końca wiedzieliśmy co nas czeka, więc humory dopisywały i na igrce się niektórym zbierało.
parabezo © bezo

Potem było już tylko gorzej choć ładniej. Bo z Bielska na tę Zabawę jest praktycznie czały czas pod górkę. Większość drogi łagodnie ale momentami mniej. Ładnie jest cały czas.
Na Zabawę © bezo

Jak już się uda dostać na szczyt, to można nacieszyć się urokiem miejsca. Nie ma obowiązku ale można.
Zabawa © bezo

Jeszcze tylko trzeba wody sobie nanieść i jest oki.
Nosiwody © bezo

Jak już nacieszyliśmy i nanieśliśmy co trzeba, to powalczyliśmy trochę z kozą, co jest piecykiem i daje herbatę, oraz z mokrym drewnem, które daje pieczone kiełbaski. Dość szybko, bo ok. 23 padliśmy w raczej specyficznych warunkach jednakże wciąż urokliwych.
Tak minął dzień pierwszy.
Środa, 5 sierpnia 2009Kategoria Kręcenie się, Z dzieckami
km:8.70km teren:0.00 czas:00:33km/h:15.82
Po chwyty dla Miśka do Korala. No i jeszcze klocki do hamulców dla wszystkich.
Sobota, 1 sierpnia 2009Kategoria Questy, Z dzieckami
km:120.80km teren:80.00 czas:06:29km/h:18.63
Bielsko-Biała - Czechowice-Dziedzice - Zabrzeg - Landek - Zaborze - Chybie - Strumień- Studzionka - Mizerów - Kryry - Suszec - Kobielice - Kobiór - Promnice - Paprocany - Kobiór - Pszczyna - Czechowice - Bielsko.
Znana trasa z modyfikacjami.
Zaczęło się od wojny.
Wojna idzie... jedzie © bezo

Raczej totalnej, bo i traktory wzięli w kamasze.
Traktor bojowy © bezo

A potem tak trochę na pamięć, trochę na mapę, trochę na czuja. W każdym razie na obiad do Paprocan. Bardzo miła pogoda na taką wycieczkę.
Paprocany © bezo
Czwartek, 30 lipca 2009Kategoria Questy, Z dzieckami
km:33.00km teren:5.00 czas:02:36km/h:12.69
Magurka Wilkowicka (909)... taa. Od strony Wilkowic wzięta. Komfortowo, asfaltem. Chłopaki podjechali w całości, ja częściowo. Bo ten... bo zdjęcia musiałem robić dajmy na to. O proszę - Skrzyczne widziane z trasy.
Skrzyczne widziane z Magurki Wilkowickiej © bezo

Niby asfalt ale strasznie stromy jakiś. Zdziwicie się myly państwo, co tak naprawdę motywowało mnie do heroicznego deptania na pedały. Otóż kiedy tylko umęczon zsiadałem z roweru, żeby nieco sobie pospacerować, natychmiast zbierał się nade mną tłum much i złowróżbnie brzęczał. Muszki byłu bardzo powolne, więc gdy wsiadałem na rower bez trudu im uciekałem. Ucieczka mnie męczyła więc zsiadałem i muchy dopadały mnie ponownie. I tak się zabawialiśmy z przyrodą przez cały podjazd.
Pod schroniskiem chłopaki czekali na mnie litościwie i nawet pozwolili chwilę sapnąć. Sapnąwszy ruszyliśmy dalej, czyli w kierunku Przegibka. Zjazd tzw. techniczny, i niewiele mniej męczący niż podjazd. Nadgarstki bolą. Ale widok ładny, czego zdjęcie może jakby nie oddać.
Bielsko widziane z Magurki Wilkowickiej © bezo

Z Przegibka szybki zjazd do Bielska. Nawet udało mi się wyprzedzić dwie panienki na skuterze :)
Środa, 29 lipca 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:23.80km teren:5.00 czas:01:27km/h:16.41
No może nie tak dokońca rozjechałem. Nie całkiem w każdym razie.
Bo tak. Jedziemy sobie do lotniska. Patrząc z naszej perspektywy jest tak: ulica-krawężnik-droga rowerowa-chodnik. Częściowo rowerówką, częściowo chodnikiem idą trzy panie. Niunie w zasadzie, takie w stylu Joli Rutowicz trochę. Po krawężniku zaś posuwa w naszym kierunku dziarski dwulatek, więzami krwi ewidentnie powiązany z jedną z niuń. Ulicą zapyla auto. Niunie przywołują chłopczyka wzrokiem, zawołaniem ale nie czynem, bo po kiego, tak? Jedziemy wolniuteńko, jak cholera czekając, aż panienki zwiną potomka z pola rażenia. Będąc metr od chłopczyka i metr od niuń, rzucam okiem na panienki, żeby wiele mówiącym spojrzeniem nakłonić je do działania. Ten mój rzut okiem natychmiast wykorzystuje chłopczyk, żeby rzucić mi się pod koło. Jako że jest szybki - wygrywa. Wygrywa oraz płacze. Mama zgarnia go z podłoża i tuli do opalonej piersi. Stoję i czekam aż zacznie coś z chłopca wyciekać. Nie wycieka, więc pytam, czy jest oki. Panie obmacują i mówią, że oki. Ech... Nie bluzgałem, bo i po co.
Acha - byliśmy w Jaworzu. Gdzieś w lesie :)
Poniedziałek, 27 lipca 2009Kategoria Szczytowanie, Z dzieckami
km:37.10km teren:20.00 czas:03:14km/h:11.47
Dom - Szyndzielnia (1026) - Klimczok (1117) - Błatnia (917) - Czupel (746) - Jaworze Nałęże - Wapienica - Lotnisko - Dom.
Chłopaki bardzo chcieli powtórzyć tę wycieczkę sprzed roku. Spoko. Jedyny problem, to że pracuję do 16, no i to, że za skarby nie mam ochoty wtaczać się na Szyndzielnię. Jakoś się jednak dogadaliśmy. Tzn. Michu wjechał o własnych siłach a reszta z nas o siłach kolejki linowej. Wydawało mi się ponadto, że ciut późno ruszyliśmy w teren - na Szyndzielni byliśmy ok. 18.30. Na Klimczoku nieco później.
Na Klimczoku © bezo

Jak widać skrzętnie porównywaliśmy zastaną tam rzeczywistość z przewodnikiem po widoczkach. Rzeczywistość nieźle sobie radzi. Ruszyliśmy dalej. Troszkę nas trącił niepokojem Księżyc nad Błatnią.
Księżyc nad Beskidami © bezo

Znaczy nie on jako kawałek kosmosu, tylko jako koleś skoligacony dość blisko z nocą. Nieco mniej niż Księżyc zaniepokoił nas Kuba, który zacząło bez ostrzeżenia lewitować.
Lewitacja © bezo

Etam.
Potem po prostu zapadł zmrok.
Lśnienie © bezo

Hmm... Bajka i ja mamy jeszcze jakie takie świecidełka. Niby jasne ale jednak nie terenowe. Chłopaki mają tylko takie diodowe... znaczniki pozycji w zasadzie. No i z takim sprzętem kamienisty zjazd nabiera zupełnie niespotykanego kolorytu. Doprawdy. Bajka się wywaliła, ja się wywaliłem, Misiek się wywalił (bo mu zablokowałem drogę). Kuba złapał tylko gumę.
Podsumujmy.
Byłobardzo fajnie. Rześko było. I ciemno jak cholera. Dajemy radę alemy (Kuba, Bajka i ja) to nic. Michu jest bohaterem wyprawy. Wszędzie wjechał i zewsząd zjechał. Imponujące. Oraz przerażające dla mnie. Ojca w sensie. W nocy, w górach, po ćmaku, na krechę, po kamorach!!! Olaboga!!!
Czwartek, 23 lipca 2009Kategoria Kręcenie się, Z dzieckami
km:24.60km teren:5.00 czas:01:53km/h:13.06
Upał trochę nas rozregulował i do 16.00 nie mogliśmy się zdecydować gdzie jechać. Propozycji było sporo a każda gorsza od poprzedniej. W efekcie Kuba zdecydował się zostać i czytać* a pozostali zdecydowali się nie zostawać.
Pojechaliśmy nad rzeczkę w Wapienicy. No ale jak przejechaliśmy się wzdłuż rzeczki, to jakoś tak wyszło, że podjechaliśmy do zapory. Jak już tam podjechaliśmy, to padł pomysł, żeby dalej trochę nad potok Barbara się przetoczyć, bo ładnie tam i w dodatku chłodno.
Jaktosię stało, że po krótkim postoju pojechaliśmy na tę pętlę nad Wapienicą, to ja nie wiem. I w zasadzie wiedzieć nie chcę, bo to absolutnie bezsensowne wylewanie potu oraz zadyszka. Nawet rower Michała trochę od tego zwariował. Wyrwał mu się i zaczął skakać po przedmiotach somojeden.
Rower sam w lesie © bezo

Jeśli komuś wydaje się, że to słabe i nieostre zdjęcie, to mu się wydaje. Umiemy gorzej. Bo Misiek uznał, że skoro ma samodzielny rower, to może spokojnie trzasnąć jakąś fotę w czasie zjazdu.
Pęd © bezo

W sumie czemu nie?

* z tym czytaniem, to jest tak, że Kuba najpierw obejrzał słaby film "Wiedźmin". Potem obejrzał nieco mniej słaby serial "Wiedźmin". Następnie przeszedł bardzo dobrą grę "Wiedźmin". Tak więc nie pozostałomu nic innego, jak przeczytać opowiadania i sagę o Wiedźminie, co obecni z dużym zapałem czyni.
Środa, 22 lipca 2009Kategoria Spacerniak, Z dzieckami
km:55.40km teren:5.00 czas:03:05km/h:17.97
Żeby odreagować wczorajszą Kozią, dziś machnęliśmy się do Pszczyny. Gdyby nie etap czechowicko-dziedzicki, byłaby to najfajniejsza trasa spacerowa na świecie, a tak, to jest tylko bardzo fajna. Też nieźle.
W Pszczynie jak to w Pszczynie - ładnie. Strzelono obowiązkową fotę pod pałacem.
Pałac w Pszczynie © bezo

Oraz (od jakiegoś czasu) równie obowiązkową fotę z żubrem.
Incognito © bezo

Gdzie by tu jutro, hm?
Serwis pogodowy IMGW
 Aktualna pogoda         »» Prognoza
© IMGW : www.pogodynka.pl

kategorie bloga

szukaj

archiwum